Siedziałem
na werandzie domu dla przywódców i czyściłem sprzęt kiedy przyleciał
Archimedes. Wyjąłem z torby zdechłą mysz i podałem sowie.
-
Dzięki.- Powiedziała sowa i połknęła ją.
-
Merlin Cię woła.- Powiedziała po chwili. Westchnąłem i odłożyłem właśnie
czyszczony właśnie oszczep.
-
Już idę.- Powiedziałem i wstałem. Poszedłem do jaskini Merlina.
-
Słucham Cię Merlinie.- Powiedziałem wchodząc.
-
Witaj Charles. Pewna wioska ma problem z wilkołakiem. Nie byle jakim.
Jest nim 19 letni chłopak. Nie stał się nim przez ugryzienie tylko się taki
urodził. Najgorsze jest to że o tym nie wie.
- No
to mamy problem.... i to duży.
-
Wiem. Jutro po południu Cię teleportuję.- Powiedział.
-
Zgoda.- Odparłem i wyszedłem.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
<
Nazajutrz rano. >
Zszedłem
do salonu gdzie siedzieli wszyscy oprócz Uffiziego. Małgosia robiła śniadanie i
podawała piwo, wino lub wodę. Można powiedzieć że traktowała nas jak
synów...
- O
Charles! Właśnie mieliśmy po Ciebie iść.- Zawołał Jaś kiedy mnie zobaczył.
-
Cześć. - Mruknąłem i usiadłem na krześle w kącie. Po chwili Małgosia zaczęła nakładać nam jajecznice i pieczeń.
-
Gdzie Uffizi?- Zapytałem.
-
Merlin go wołał.- Powiedział Rick.
-
Może potem zawoła Ciebie?- Dodał.
-
Już u niego byłem.- Mruknąłem i zjadłem kawałek pieczeni.
-
Kiedy?- Zapytał Jaś.
-
Wczoraj. Ma mnie teleportować dzisiaj po południu.
- Jak
myślisz ile czasu zajmie Ci zabicie tego wilkołaka?- Zapytała Małgosia.
-
Nie wiem… Kiedyś już miałem takiego wilkołaka. Nie stał nim się przez
ugryzienie tylko się taki urodził. Tamten wybił wszystkich członków mojego zespołu i
mnie prawie zabił. – Powiedziałem i spuściłem głowę nad talerz. Zjadłem szybko śniadanie. Każdy rozszedł się do swoich obowiązków czyli czyszczenia broni i leniuchowania. Ja poszedłem do swojej szafki gdzie trzymałem brzytwy. Niestety nie było ani jednej.
- Małgosi wiesz gdzie są moje brzytwy?
- Wiesz co Rick gdzieś je ostatnio wyniósł.
- A niech go.- Mruknąłem. Wyszedłem i przed drzwiami schowka zastałem Małgosię.
< Małgosia?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz