- Jasne. Kochany jesteś.- Powiedziałam.
- Tak? Nie mów.- Powiedział.
- Chyba muszę robić to częściej.- Zaśmiałam się.
- Co masz na myśli?- Zapytał zdziwiony.
- Właśnie to...- Powiedziałam i pocałowałam go.
- Chyba masz rację.- Odparł.
- Uważaj!- Krzyknął nagle i poderwał się. Zza pasa wyciągnął nóż ze srebra i zamachnął się. Nagle koło niego pojawił się biały wilkołak. Drapnął go w klatkę piersiową a Charles odciął mu łeb. Po chwili oboje upadli na ziemię.
- Charles!- Krzyknęłam.
- Spokojnie jeszcze żyję.- Powiedział dysząc. Nakryłam go futrem tamując krwotok.
- Słuchaj czemu on był biały?- Zapytałam.
<Charles?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz